Też tak miałyście? Ważne wyjście, starannie wykonany makijaż i... rozmazana kreska z eyelinera. Nie martw się! Ja miałam gorzej - to nie była rozmazana kreska. To była panda na oku! Niestety, przez moją opadającą powiekę oraz skłonność do łez podczas wybuchów radości, wybór odpowiedniego eyelinera jest bardzo istotny, jeżeli chcę uniknąć zaciekawionych spojrzeń. Dzisiaj o eyelinerze, który na chwilę obecną jako jedyny daje mi poczucie bezpieczeństwa. Nie muszę martwić się czy pozostanie na swoim miejscu. To on dba o to, abym wyglądała dobrze. Przedstawiam mojego wybrańca: eyeliner w żelu Maybelline Eyestudio Lasting Drama 24H.
Pojemność: 5 ml
Cena: 36,99 zł
Miałam do czynienia z niejednym eyelinerem zanim trafiłam na mój ideał. Eyelinery w pisaku nie dość, że nie grzeszyły trwałością to przestawały pisać, kiedy używałam ich na pomalowanym oku. Przecież nie tego oczekujemy, prawda? Te w kałamarzu nie okazały się lepsze. Po użyciu słynnego kosmetyku z Eveline okazało się, że owszem jest wygodny w użyciu i ma głęboką, czarną barwę, ale już przy pierwszej konfrontacji z łzą dał za wygraną. Po tych doświadczeniach nawet nie dopuszczałam do siebie myśli o zastosowaniu kredki do oczu w celu wyrysowania jaskółki.
Aż któregoś pięknego dnia w moje ręce trafił eyeliner Maybelline.
Żelowy eyeliner zamknięty jest w szklanym, matowym słoiczku ze srebrną zakrętką. Opakowanie jest szczelne o czym świadczy fakt, że produkt nie wysycha. Kosmetyk ma gęstą konsystencję i głęboki, czarny kolor nawet po zastygnięciu na powiece. Jest wydajny - wystarczy niewielka ilość do wyrysowania pięknej kreski z jaskółką. Po krótkiej praktyce okazuje się, że praca z nim jest przyjemna i nie tak trudna jak mogło się to wydawać na początku - wystarczy odpowiedni pędzelek.
A jeśli o pędzelku mowa... Do eyelinera dołączony jest dwustronny aplikator - z jednej strony pędzelek, z drugiej gąbeczka do rozcierania (której nie miałam jeszcze okazji używać). Podoba mi się to, że producent pomyślał o pełnym zestawie. Muszę przyznać, że aplikator jest na tyle dobry, że przy odrobinie wysiłku da się nim narysować zgrabną linię przy rzęsach.
No i na koniec najważniejsze - trwałość. Kosmetyk jest ze mną aż do momentu demakijażu - a mówię to ja: posiadaczka opadającej powieki i łzawiących z radości oczu...
Masz swojego ulubieńca wśród eyelinerów? Co myślisz o propozycji od Maybelline? :)
ZOBACZ TAKŻE:
lubię taką formę eyelinerów, jednak tego nie miałam jeszcze :D
OdpowiedzUsuńDuzo slyszalam o tym eyelinerze, na razie bardzo podobny jst moj ulubieniec rowniez w zelu z Kiko Milano ;)
OdpowiedzUsuńU mnie akurat nie ma takiego problemu, bo nie stosuję eyelinera, ale jeśli jednak będę kiedyś go szukać to już wiem, na który się zdecyduję :D
OdpowiedzUsuńBardzo precyzyjny wpis
OdpowiedzUsuńMuszę się zastanowić, czy taki eyeliner jest dla mnie:) Zazwyczaj używam w pędzelku (a i tak używam bardzo rzadko) i niestety nie są to jakieś super trwały produkty:) Muszę skorzystać z promocji Rossmana, może coś uda mi się upolować:)
OdpowiedzUsuńSuper, że znalazłaś idealny eyeliner! Pamiętam jak swojego czasu i ja malowałam sobie niemal codziennie nowe kreski, czasami nie wychodziły idealne, a bardzo często się rozmazywały, jak napisałaś. Ledwie przetarłam oko, nawet delikatnie i już smuga. Niewątpliwie taki trwały eyeliner, jaki przedstawiłaś, to gratka :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy eyeliner. Mam bardzo wrażliwe oczy, więc wezmę go pod uwagę przy zakupach :)
OdpowiedzUsuńTez go kiedys lubilam. Dopoki nie zaczal twardniec, bylo ciezko wydobyc kolor i namalowac kreski. Wtedy powiedzialam, ze więcej takiego badziewia nie kupie: )
OdpowiedzUsuńSpotykałam się już z takimi opiniami... Mój mam już pewnie ze dwa lata i w ogóle mi nie zasechł - może dlatego, że dokładnie zakręcam słoiczek po użyciu... Nie wiem od czego to zależy :)
UsuńLubię tego typu eyelinery.
OdpowiedzUsuńOjej świetny post, to coś dla mnie! Również mam problem z doborem eyelinera...zaczelam od takiego w kałamarzu, ale jakoś nigdy nie mogłam narysować prosto kreski, często wychodziły mi jakieś szlaczki na oku, generalnie to nie dla mnie. Najwygodniejsze wydawały sie w pisaku, ale niestety właśnie tak jak napisałaś - problem z trwałością i z tym, ze gdy oko niepomalowane lub nie znajduje się na nim odpowiednia warstw pudru to w ogole nie rysuje. Aktualnie wypróbowuje eyeliner który miał super opinie, ze niby ekstra trwały, super się maluje i w ogóle the best, ale niestety po kilku dniach uzywania jak dla mnie niczym się nie wyróżnia i jest tak samo beznadziejny :/ Może opcja eyelinera w żelu tez by się u mnie sprawdziła, chyba czas przetestować :) Pozdrawiam! Milkowomi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńA jakiego używasz obecnie? :) No u mnie w żelu sprawdził się super - najlepiej z dotychczasowych ;)
UsuńZawsze chciałam kupić tusz i malować pędzelkiem, ale z racji mojego lenistwa w stosunku do kosmetyków, mam najzwyklejszy gotowy do użycia z Wibo ;) sprawdza się!
OdpowiedzUsuńPrzez opadającą powiekę, zrezygnowałam z eyelinera, bo właśnie niektóre robiły oko pandy :D Poza tym często się zapominałam i maziałam paluchami po oczach :D I tym samym się rozmazywałam..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Moimi ulubieńcami były eyelinery w pisaku z L'oreala, potem Nyx w pędzelki, a teraz Golden Rose. Wszystkie super, ale wciaż szukam ideału. Może skuszę się też na ten zestaw z Maybelline ;)
OdpowiedzUsuńLubię go :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na moim blogu. OBSERWUJĘ :)
OdpowiedzUsuńCo do wpisu - nie używam eyelinera bo... nie umiem to raz, a dwa - mam dziecinną urodę i na moje oko to wyglądam głupio :D
Dziękuję :D
UsuńKażdy na początku nie umiał ;) Poza tym nie uważam żebyś miała dziecinną urodę :) Ale rozumiem, że można czuć się "nieswojo" z mocniejszym makijażem :)
Ja na razie przeszłam przez te w formie pisaka i pędzelka, takiego typu eyelinera jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuń