30 sierpnia

Wibo #WIBOmood najpopularniejszym pudrem ostatnich miesięcy! Czy warto?

Wibo #WIBOmood najpopularniejszym pudrem ostatnich miesięcy! Czy warto?
Pierwsze recenzje pudru transparentnego Wibo #WIBOmood okrzyknęły kosmetyk hitem, po czym błyskawicznie zniknął on z drogeryjnej półki... Miałam to szczęście, że udało mi się kupić go na jednej ze słynnych promocji, dzięki czemu mogłam przetestować produkt w niższej cenie. Estetyczne opakowanie i piękny zapach mnie zachwyciły, ale czy puder jest warty zakupu?

Wibo #WIBOmood najpopularniejszym pudrem ostatnich miesięcy! Czy warto?

Gramatura: 14g
Cena: 29,99 zł

I tak. Wiem, że zapewne jestem ostatnią osobą, która bierze się za jego recenzję... Niemniej jednak produkt wciąż jest dostępny i można go dorwać przy odrobinie szczęścia :)

Transparentny puder #WIBOmood  przeznaczony jest do wykonania makijażu techniką bakingu. Ja stosowałam go tak jak tradycyjnego pudru i pod tym kątem będę go oceniać.

OPAKOWANIE
Kosmetyk zamknięty jest w kwadratowym opakowaniu z przyjemną dla oka szatą graficzną (ja ją uwielbiam!). Na odwrocie pojemnika podano instrukcję wykonania bakingu, co według mnie było świetnym pomysłem - w końcu niekoniecznie każdy zna tą metodę. Po otwarciu opakowania znajduje się kolejne zabezpieczenie w postaci plastikowej "zatyczki", pod którą znajduję się bardzo drobna, materiałowa siateczka. Bardzo podoba mi się to rozwiązanie chroniące przed rozsypaniem produktu. Wraz z zamknięciem opakowania można wyczuć delikatne kliknięcie, co upewnia nas, że słoiczek jest dokręcony i nie otworzy się.

PRODUKT
Puder #WIBOmood ma postać bardzo drobnego proszku - w życiu nie miałam tak drobno zmielonego pudru sypkiego! Podczas użytkowania go towarzyszy nam intensywny, słodki aromat mocno zbliżony do zapachu budyniu waniliowego. Jedni go uwielbiają, inni nienawidzą. Przyznaję, że i mnie czasem przeszkadza przy nakładaniu - mógłby być mniej wyczuwalny. Lekko żółty odcień kosmetyku, mimo transparentności, może niwelować różowe tony podkładu.

Wibo #WIBOmood najpopularniejszym pudrem ostatnich miesięcy! Czy warto?

DZIAŁANIE
Mam cerę mieszaną i u mnie puder Wibo #WIBOmood sprawdza się świetnie! Bardzo ładnie matuje i wygładza skórę. W połączeniu z podkładem Max Factor FACE FINITY 3in1 jest bezbłędny - po raz pierwszy zdarzyło mi się nie robić poprawek makijażu przez wiele godzin :) Ponadto puder delikatnie rozjaśnia czego porządamy przy metodzie bakingu... U mnie sprawdza się również pod oczy.

PODSUMOWANIE
Wielokrotnie słyszałam porównania do pudru z Huda Beauty i jak się okazuje porównywane było nie tylko opakowanie... Nie mam możliwości ocenić podobieństwa, jednak wiem, że puder transparentny Wibo #WIBOmood jest moim hitem! Mocno walczę z tym, żeby nie sięgnąć po kolejne opakowanie "na zapas" ;) Mam nadzieję, że pozostanie na stałe w asortymencie marki Wibo.

A jaki jest Twój hitowy puder? Daj znać w komentarzu! :D


ZOBACZ TAKŻE:


14 sierpnia

I Heart Revolution Nudes - nowe znaczy lepsze?

I Heart Revolution Nudes - nowe znaczy lepsze?
Makeup Revolution coraz bardziej znane jest z różnorodnej jakości cieni, czym skutecznie zniechęciło mnie do śledzenia ich nowości kosmetycznych... Dzisiaj jednak na tapetę weźmiemy znaną już paletę Nudes z nowszej serii słynnych czekoladek (z wypisanymi nazwami). Czy jakość cieni okaże się lepsza niż w jej poprzedniczce, z którą miałam już okazję się zaznajomić (Chocolate Elixir)? Sprawdźmy to!

I Heart Revolution Nudes - nowe znaczy lepsze?

W palecie cieni Nudes nie znajdziemy szalenie kolorowych propozycji na co oczywiście wskazuje jej nazwa. Spokojne odcienie neutralnych (a nawet lekko ciepłych) brązów i różanych tonów pozwolą wykonać zarówno delikatny makijaż dzienny jak i klasyczny, wieczorowy makijaż w brązach.
Miejsce na pędzelek zostało zastąpione nazwami cieni - niestety napisy się ścierają... Niezmiennie duże lustro z powodzeniem ułatwia wykonywanie makijażu, co wciąż jest ogromną zaletą tych palet.

I Heart Revolution Nudes - nowe znaczy lepsze?

W pierwszym rzędzie królują ciemniejsze odcienie brązu. Jednymi z ciekawszych są:

  • Bare it all - ciepły, rudy brąz
  • Stripped down - miedziany brąz z dodatkiem różu, w formule metalicznej
  • Pillow talk - czysta miedź

I Heart Revolution Nudes - nowe znaczy lepsze?

Drugi rząd to typowo dzienne kolory i z tego zestawienia pochodzą moi ulubieńcy tej palety:

  • In the nude - szampańskie złoto idealne do rozświetlenia wewnętrznego kącika oka
  • Birthday suit - delikatny, przybrudzony i lekko landrynkowy róż; jedyny akcent kolorystyczny palety
  • In the buff - jasny, herbaciany róż; idealny na co dzień

I Heart Revolution Nudes - nowe znaczy lepsze?

Ostatni rząd to ponownie w głównej mierze brązy... Wyjątkami są:

  • Au naturel - ciemna oberżyna; trudna w pracy - podczas rozcierania traci pigment, lubi robić plamy
  • Skimpy - klasyczny beż
  • After dark - ciemniejsza wersja herbacianego różu

PODOBIEŃSTWA I RÓŻNICE

W porównaniu z paletą Chocolate Elixir cienie mają lepszą formułę - są mniej suche i łatwiej się rozcierają, ale nie są to ogromne różnice. 
To co mi się nie podoba w palecie Nudes to zestawienie podobnych odcieni przez co często na oku tworzy się plama w jednym kolorze. Dla przykładu: 
  • Candlelit to praktycznie ten sam kolor co Stripped down - jest minimalnie jaśniejszy i daje jakby bardziej płaski efekt błysku. 
  • Z kolei In the buff oraz After dark na oku wyglądają zupełnie podobnie... 
  • Tak samo jak In the sheets i Brazen. 
Za zbędny uważam także cień Flustered - żółtawą biel ze złotą drobiną, ale to już może być kwestią sporną. No słabo to wygląda moim zdaniem.

Czy zakupiłabym tą paletę ponownie? Mimo, że dosyć często zdarza mi się jej używać przy szybkich dziennych makijażach, to raczej nie zakupiłabym jej ponownie... Wolałabym raczej dołożyć kilka złotych i zakupić coś z wyższej półki cenowej a o lepszej jakości cieni :)

A co Ty o tym myślisz? Kupiłabyś tą paletę cieni? :)


ZOBACZ TAKŻE:

Copyright © 2016 Concordiaa , Blogger