Dziś przychodzę do was z recenzją cieni zamkniętych w palecie magnetycznej KOBO oraz pojedynczych egzemplarzy tej firmy. Zdarza się, że poszukujemy cieni tanich a jednocześnie takich, które są dobrej jakości. Myślę, że firma Kobo w kwestii makijażu oka wychodzi na wprost oczekiwaniom pań.
Paleta cieni KOBO - MATT EYE SHADOW SET |
Paleta cieni KOBO - MATT EYE SHADOW SET |
Gramatura: 9g (paleta), 1,9g (pojedynczy wkład)
Cena: 29,99 zł (paleta), 9,99 zł (pojedynczy wkład)
OPAKOWANIE PRODUKTU
Producent zdecydował się na czarne, matowe opakowanie, w którym znajduje się lusterko i aplikator jako dodatek. Paletka jest dosyć solidnie wykonana. Ponadto paleta magnetyczna umożliwia nam wymianę zużytych cieni na nowe, czyli dodatkowo zakupiliśmy opakowanie na kolejne pojedyncze wkłady. Jest to ogromna zaleta :)
Największy plus według mnie to matowość cieni. Na rynku trudno znaleźć paletę, która zawiera wyłącznie tą wersję produktu - przynajmniej ja mam z tym problem.
Paleta cieni KOBO - MATT EYE SHADOW SET (Swatches) |
Produkt jest bardzo przyjemny w użytkowaniu. Cienie są rewelacyjnie (!) napigmentowane, trwałe i ładnie się rozcierają oraz ze sobą blendują. Kolorystyka jest na tyle uniwersalna, że pozwala na wykonanie zarówno dziennego makijażu jak i wieczorowego. Produkt godny uwagi.
POJEDYNCZE CIENIE KOBO
Pojedyncze cienie KOBO (wkład do palety magnetycznej). Od góry: 115, 114, 141, 215 |
Tak jak w przypadku palety i tutaj cienie nie odbiegają od normy wyznaczonej sobie przez firmę. Dobrze się nakładają i blendują a praca z nimi to sama przyjemność! Ponadto gwarantowany szeroki wybór kolorów zachęca do zakupu, a sezonowo wprowadzane jest kilka dodatkowych odcieni.
Pojedyncze cienie KOBO (wkład do palety magnetycznej) |
Cień o numerze 115 to brąz z nutą fioletu. Świetnie nada się do podkreślenia zewnętrznego kącika oka, ale także do mocniejszego podkreślenia załamania powieki.
114 z kolei to fiolet w nieoczywistym odcieniu (trudny do uchwycenia na zdjęciu). Wystarczy jedno spojrzenie, aby się w nim zakochać.
Kolor 141 to, moim zdaniem, o wiele jaśniejsza wersja 114 przemieszana z brudnym różem.
Ostatni cień o numerze 215 pochodzi z kolekcji FASHION i jest to złoty (szampański) kolor z błyskiem. Cudownie wygląda jako akcent na powiece, ale sprawdzi się też do podkreślenia wewnętrznego kącika oka.
ŻEBY NIE BYŁO ZA RÓŻOWO, DOSZUKAŁAM SIĘ TEŻ KILKU WAD...
Przede wszystkim aplikator. Nie należy do zachwycających - wolę używać swoich pędzli. Ponadto nakładane cienie minimalnie się pylą, ale zważając na tak znakomite marki jak ABH (i jej ostatnia paletka - Subculture Palette) - możemy wybaczyć paletce z Kobo drobne pylenie.
Nie zmienia to faktu, że cienie tej firmy należą do jednych z moich ulubionych. Jeśli poszukujecie dobrej jakości w niskiej cenie, to z czystym sumieniem polecam wam cienie marki Kobo (dostępnej w drogerii Natura).
A może już miałaś styczność z cieniami KOBO? Jak Ci się sprawdzają? :)