Cześć! Dziś przychodzę do Was z krótką recenzją kosmetyku, na który ostatnio się skusiłam. Do jego zakupu skłonił mnie przede wszystkim kolor i niska cena. Zawsze byłam ciekawa, czy ładnie mi w błękicie na oczach (teoretycznie powinno być ;)), dlatego "na próbę" wybrałam eyeliner z Lovely w pięknym, pastelowym, niebieskim kolorze.
Cena to
10,99 zł jednak ja zapłaciłam za niego ok 6 zł na promocji.
Ewidentnie największymi plusami tego kosmetyku są niska cena i kolor. Na uwagę zasługuje także estetyczne, ładne opakowanie i wygodny aplikator (cieniutki pędzelek). Tutaj kończą się zalety produktu.
Konsystencja okazała się rzadka, przez co eyeliner nierównomiernie się nakładał i widoczne były prześwity. Rozlał mi się aż na rzęsy. Ponadto po zaschnięciu produkt popękał i miał tendencję do kruszenia się.
Trzeba też zaznaczyć, że kolor mocno wżera się w skórę i po zmyciu makijażu widać wyraźną niebieską pozostałość nad okiem. Nie pomógł olej kokosowy. Całkowicie produktu pozbyłam się dopiero za pomocą żelu do higieny intymnej i silikonowego czyścika do twarzy.
Wżerający się w skórę kolor niekoniecznie jest minusem. Niektórzy mogą to odbierać na plus, jednak mnie to nie odpowiada.
Poza ładnym kolorem, ceną i opakowaniem nie dostrzegam innych zalet produktu. Zawiodłam się. Nie polecam tego eyelinera - w moim odczuciu jest to bubel.
Na koniec makijaż oka z jego wykorzystaniem:
-
baza pod cienie: cień Maybelline Color Tattoo nr 93 Creme De Nude
-
cień bazowy: powieka ruchoma Delia nr 11, pod łukiem brwiowym My secret nr 505
-
załamanie powieki: Inglot nr 387 (
RECENZJA)
-
kącik oka: biały cień z trio Sensique
-
eyeliner: Lovely Color Pop
-
linia wodna oka: My secret Satin touch kohl nr 19 Nude
-
rzęsy: Rimmel Volume Shake (
RECENZJA)
-
brwi: kredka Catrice 040 Don't Let Me Brow'n, cień Inglot Rainbow 117 (najciemniejszy), żel
Catrice
Finalnie okazało się, że kolor jednak mi nie pasuje ;)
Czy miałyście do czynienia z tym produktem? Co o nim sądzicie?